


Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Ale muszę przyznać, że pięknie to zakończyłaś, poprostu mistrzostwo. Ale co tu było się dziwić, cały polarek był cudowny, wykonany w pięknym stylu.Ten kończący fragmeny sprawił, że w oczkach zakręciła mi się łezka. Brak mi słów jak mogę opisać ostatnią część - jest śliczna.Tylko OGROMNA SZKODA, że już koniec_liz wrote:Wzrok Michaela przesuwa się na moją twarz. Wydaje mi się, że analizuje każde słowo Maxa i przetwarza skutki na swoje potrzeby. Lekko się uśmiecha, a jego dłoń odgarnia pasemko włosów z mojej twarzy. „Utworzyłem kontakt” mówi „I go nie zerwę”. Jego usta piętnują moje czoło...
W trakcie jest "Solenoid" a pojawi sieniedługo ejszcze jedno opowiadanie, które kiedyś zamówiła u mnie Olka - opowiadanie z cyklu Traitors.zostało ci już tylko z tego co kojarzę jedno opowiadanko w trakcie.... Zaskocz nas czymś nowym, prosimy
_liz, pełną "relację" znajdziesz w temacie Matura 2004. Nie mam ochoty powtarzać po raz drugi tego samego i na nowo to wszystko przeżywać..._liz wrote:Lizzy - jak poszła matura?!
Tak, mnie też na myśl przyszedł Spin i Core (choć nie przeczytałam jeszcze całości i jestem bardziej na początku niż na końcu). Ja jednak z chęcią przeczytałabym takie opowiadanko. Chociaż może lepiej by było, gdybyś zajęła się czym innym, jakimś nowym pomysłem, np. Solenoidem.Szkoda, że koniec_liz wrote:Zastanawiam sie nad pomysłem jednej z moich koleżanek, która po przeczytaniu całych Kropelek, stwierdziła, ze powinnam napisać teraz to samo ale z perspektywy Michaela. Nie wiem czy to taki dobry pomysł. Zbyt przypominałoby Spin
Liz Radio Wolna Masakra.
Nikt poza Panem Obrażalskim Poirytowanym Michaelem Musze Pomyśleć
Tak...Prawdę mówiąc, lekko mnie zatkało. Czy to oznacza, że Michael i Liz są ze sobą związani i jeśli jedno z nich odejdzie, to...Tak...Najważniejsze, że są razem. Są i będą. Muszą być. Ale muszą też chcieć. "Więź nie może pęknąć chociażby w umyśle". Miłość na całe życie. Aż mi łezki w oczach stanęły...Dzięki _liz za Kropelki, czuję się w pełni usatysfakcjonowana„Utworzyłeś kontakt, ale prawie go zerwałeś. Wiesz co się stanie jeśli ta więź pęknie... chociażby w jej umyśle.”
Olu, jak rozumiem, zajmiesz się tym? Możemy się podzielić - Ty w Kropelkach, a ja w innym fiku. Nie wiem tylko, czy w chwili obecnej będę miała czas, by ponownie któreś z opowiadań przeczytać (matury ustne - jeszcze większa masakra)._liz wrote:Czy mogłybyście wypisać te zabawne teksty (fragmenty), które tak usilnie chciałyście wpisać do osobnego zeszytu?
„Powinnaś się wreszcie rozerwać”(...)„Chyba granatem”
Tess ma życie proste jak konstrukcja cepa
Blondynka... Czy populacja brunetek jest na wymarciu?
część II -(...)Czemu siedzisz tu sama?”„Prawdopodobnie dlatego, ze nie umiem nawijać jak ty”
„No wiesz z angielskiego to każdy potrafi mieć piątkę” mówi i szczerzy te swoje bieluchne zębyI mam ochotę jej te ząbki wybić.
Cóż za wychowanie, pozazdrościć rodzicom.
część III -Widzę, że chłopak się niecierpliwi. Zaczyna przestępować z nogi na nogę.Toaleta po lewej.
„Zjadł mi ciastko” mówię. (...)„Zjadł ci ciastko?” pyta, śmiejąc się. „Tak” odpowiadam całkowicie poważnie. To w końcu było moje ciastko.
- chodzi mi tu o element zaskoczeniaczęść IV -„Co ty tu robisz?” pytam automatycznie„Przyszedłem po ciebie” odpowiada naturalnym tonem (...)„Zabieram cię na spacer”
przy tych tekstach można było spaść z krzesłaPrzybyły mi dwa nowe zakręty i jeden pagórek.
Jeśli myślicie, ze jestem zdziwiona, to się mylicie. Jestem w szoku aż mi mowę odebrało!
„Jestem psychopatą, który cię śledził, a dzisiaj przyszedłem cię zamordować i posiekać twoje ciało na kawałeczki, a potem zjeść”
Prędzej ocean wyschnie niż ja powiem co czuję.
Ja się dziwię, że populacja rasy ludzkiej wciąż się zwiększa. Przy takim podejściu wszyscy kochają się nie tak, jak trzeba. Jedna wielka, porąbana, naćpana rodzinka.
Błagam, zaklinam na wszystko – nie spychaj na mnie tego ciężaru, nie proś o radę. Nie pyta się o radę kogoś, kto sam sobie nie umie pomóc.„Co ja mam robić?” pyta jakby sam siebieCzyżby Bóg nie istniał?
Podnosi głowę i patrzy na mnie. Jakby mi gilotyna przed nosem świsnęła...
część VI -Mała Lizzy i Duży Zły Michael.
Czuję jak coś w moim żołądku się przewraca. Umysł wiruje a powietrze uchodzi ze mnie, jak z przebitej opony. Płuca kurczą się. Jakaś błotnista maź moich uczuć i dziwnego lęku wypełnia moje trzewia. Zaraz przeleje się mój żołądek i wszystko wypłynie. Albo wleje się do mojej głowy, zaleje mózg, wywoła spięcie. I skonam tu na tym stoliku.Czy jest lekarz na sali?
„Nie rozumiem” mówi cicho, odrywając ode mnie wzrok „Nie rozumiem... Nie wiem, jak można mnie kocha攄Ale ja wiem” szepczę, wciąż patrząc na niego
Stało się. Nie domknęłam wrót, za którymi kryją się moje uczucia i jedno z nich wymknęło się na światło dzienne. Gorzej... Wymknęło się na światło dzienne i uderzyło prosto w Michaela. I po cholerę on musi jeszcze być taki bystry, ze od razu załapał co miałam na myśli?!Świetnie Parker. Genialnie.
„Liz” przerywa miA moje usta nadal mamroczą, jakby nie słyszała go. Jakby mnie ktoś nakręcił.Liz Katarynka.
A potem powiedziałaś...” wiem co mówiłam, błagam nie przypominaj mi tego „Wiesz co powiedziałaś” dzięki ci
VIII„I co teraz?” pytam (...) „To zależy od ciebie” mówi.Spychoterapia.
Obecnie leże sobie na balkonie i patrzę na niebo. Jest chyba bardziej błękitne niż zawsze. Wyciągam dłoń, jakbym chciała zanurzyć opuszki w nieboskłonie. A na palcach pozostałyby niebieskie maziste krople. I zrobiłaby się ze mnie Smerfetka.
I nagle coś mi przesłania słońce. A cóż to może być? Stawiam na Chmurę Gradową O Wysokim (Za Wysokim) Ciśnieniu Tess albo na Wszystkoniszczacy Tajfun O Zakręconym Stanie Psychicznym De Luca. Otwieram oczy...Nadciąga tajfun – do schronów – ewakuacja!Zauważyliście, że mam piekielnie dobry humor?Trzeba ten dzień zapisać w kalendarzu.
„O czym ty mówisz?” pytam„miałam wizję” odpowiada i spogląda na mnie „Widziałam jego jako małego chłopca, a w sercu czułam to... to co on czuł”Nie nadaję się na przyjaciółkę. Dlaczego? Bo właśnie dostaję ataku śmiechu.„Przestań” mówi, a ja powoli się opanowuję„Maria” mówię dość poważnie (dość) „Jesteś przemęczona?” ona zaprzecza ruchem głowy „Nie wyspałaś się?” zaprzecza „Brałaś jakieś leki?” zaprzecza „Malują coś w pobliżu twojego domu?”„A co to ma do rzeczy?” pyta zdziwiona„Wiesz, naukowo wykryto, że opary farby, zwłaszcza kolorowej, mają swoisty wpływ na umysł. Działają podobnie do lekkich narkotyków”
Kosmitą.Michael.Wybaczcie, ale chyba ujawnił się we mnie zespół Gillesa de la Tourette’a. Tylko, że moim tikiem nerwowym jest śmiech.Ale kto by nie wybuchł śmiechem, gdyby sobie wyobraził Michaela z zieloną skórą, antenkami na głowie, pomarańczowym laserem w dłoni, na tle srebrnego spodka, w dodatku mówiącego „Przybywamy w pokoju”„Mówię poważnie” Maria nadal zaciekle się broni„Za dużo Archiwum-X, Maria” mówię i znów zaczynam się śmiać „Michael kosmitą. Taaa jasssne...”
Parker ocknij się! Kosmici nie istnieją.
„Liz” znów zaczyna, a ja przestaję lubić moje imię „Mieszkamy w Roswell. Kto wie jakie świry chodzą tymi drogami co my”„Powiedz Michaelowi, ze jest świrem, a nie zaśniesz spokojnie” mruczę, jakby sama do siebie
Dwie opcje. Pierwsza – wchłonęłam trochę oparów farby, które zatrzymały się na ubraniu Marii. Druga – Michael to kosmita.Ciekawe jaki kolor miała ta farba...
Otwieram oczy. Ręka – leży. Noga – leży. Dlaczego? Ponieważ zbudziłam się o dwie godziny za wcześnie.
Niestety nie przechodzę niezauważona, bo grupa jakiś chłopaków woła coś do mnie. Jak to się mówi – ignor. (...) Tam stoi Michael i nawet mnie nie zauważył. Nawet po donośnych wołaniach swoich prymitywnych kolesi. Już ja mu się pokażę. (...) Wpycham się pomiędzy nich. Oczywiście od razu rzucają teksty na poziomie pięciolatków. Tak to bywa, jak komuś ciało się rozwinęło, ale mózg został w przedszkolu...
Jaka reakcja? Typowa – Liz.
„Co ty tu robisz?” pyta, ale wyczuwam w jego tonie zdenerwowanie z domieszką lęku. Odpowiadam mu „Szydełkuję” śmiech matołów „Przyszłam pogadać”
IXTeraz tylko czekam na to, co powie Michael Ostatnio Kosmita Guerin.
X„To wszystko jest takie...”Jeśli powie ‘skomplikowane’ to klnę się na Boga, ze zadźgam się cyrklem!„...skomplikowane”Schylam się i otwieram plecak. Gdzie ten piórnik?„Liz?” pyta zdziwiony i zdezorientowany „Co robisz?”„Szukam cyrkla” odpowiadam prosto i bez zbędnych ozdobników „Żeby się nim zadźgać”
„On...” czytajcie Michael „On...” Maria jednak musi być w głębokim stanie załamania, skoro nie potrafi wycedzić nawet jego imienia. A ja cierpliwie unoszę kubek z sokiem do ust, żeby w czasie czekania nie zaschło mi w gardle.
Doktor Michael Kłamca von Frankenstein.
Baron Łgarz i Zdrajca zaszczycił mnie swą obecnością. „Wybacz, że nie ma czerwonego dywanu” mówię i dodaję ledwo słyszalnie „I że nie jestem blondynką”
„Powiedziałeś, ze nie możesz się z nikim związać, tak?” pytam. (...) „A Idealna Panna To Nie Było Miłe Isabel?”
XIGol! Bingo! Trafiło wreszcie do niego. Tak mój drogi. Macanie się w publicznym parku z blondynką z okładki Maxima jest postrzegane jako związek.
„Pocałował cię?” piszczy z podekscytowania a za chwilkę zacznie podskakiwać jak ratlerek – ‘rzuć piłeczkę’.
Hmm, starczy. Ciekawe, czy ktoś mnie zabije za tego posta?„Hmm... szarlotka” słyszę nad sobą czyjś głosGłos Michaela. (...) A ja od razu przysuwam talerzyk do siebie.Moja szarlotka. (...) Moje zwycięstwo. (...) „Przegrany” mówi Michael i oddaje łyżeczkę Marii „Wycofuje się z honorem” wzdycha i dodaje smętnie „I z głodem” .A ja zanurzam swój oręż w pysznym cieście i delikatnie odbieram mu część jego skarbu. Unoszę do góry i... kieruję łyżeczkę w stronę Michaela. (...) „Wiosenne dokarmianie?” słyszę czyjś głos. To Max.
Users browsing this forum: No registered users and 15 guests