
O ile jeszcze poprzednie odcinki trzymały jakiś poziom, to Interruptus w mojej opinii sięgnął dna. Oto Kivar, odwieczny wróg Maxa, Michaela i Isabell okazuje się być nagle zaślepionym miłością kosmitą, który nie wiadomo jak dostał się na Ziemię i przybrał ludzkie ciało. Oto Vilandra, będąca kiedyś tylko dawnym wspomnieniem, teraz nagle, w oczywiście nieznany sposób, przejmuje kontrolę nad ciałem biednej Isabell. No i jeszcze genialny duet M&M - panowie zachowują się jak na kolonijnych podchodach, mimo iż gdzieś w pobliżu czai się śmiertelny wróg. Żenada i kpina z porządnego serialu, jakim było Roswell.