
Nie wiem czemu, ale jakoś dzisiejszy odcinek niezbyt mi się podobał. Chyba ze względu na kompletny brak elementów akcji. Za to ciągle przewijał nam się wątek Isabell i Jesego, który był jakiś... nienaturalny. Sytuację ratowała Maria z Michaelem, którzy jak zwykle byli nie do pobicia. No cóż, miejmy nadzieję, że następny epizod będzie dynamiczniejszy i bardziej "roswelliański", bo teraz, co przyznaję z ciężkim sercem, serial jest bliższy latynoskiej telenoweli.